Forum Strażników Losu
Witamy na forum Strażników Losu

FAQ Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj
Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Szukaj

Opowieść o Strażnikach Losu

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Strażników Losu Strona Główna -> Informacje Ogólne
Autor Wiadomość
Taesar




Dołączył: 18 Mar 2007
Posty: 306
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Położona wśród pięknych lasów malownicza wioska o jakże dużo wszystkim mówiącej nazwie Bogumiłowice

PostWysłany: Czw 23:34, 03 Maj 2007    Temat postu: Opowieść o Strażnikach Losu

Prolog: "Diońskie wzgórza. Czyli jak to się zaczęło....."

Czerwone promienie zachodzącego słońca zalewały blanki zamku Dion. Lekki południowy wiatr niósł ze sobą zapach tarwy rosnącej na wzgórzach wokół miasta. Z ich szczytów można było dojrzeć majacząca niewyraźnie w oddali sylwetkę wieży Cruma, to stamtad wracali dwaj zmęczeni wędrowcy, którzy weszli własnie na północny trakt. Znac było po nich trudy wędrówki i wcześniejszych przygód, szli jednak szybko a ich twarzach malowało się szczęście. Pierwszy podążał wysoki, blądwłosy człowiek o zdecydowanym wyrazie twarzy, przystanął pozwalając dogonić się siwemu krasnoludowi z nienagannie utrzymana brodą.
-Szybciej Nord, pewnie już na nas czekają
-Napewno im się nie nudzi, w Dion to niemożliwe.
-Prawda, zaiste magiczne to miejsce, a o zachodzie słońca wygląda zupełnie jak z bajki.
-Taaa.... Mimo tylu lat zawsze tutaj wracamy. W końcu to tutaj wszystko się zaczęło- powiedział w zamysleniu krasnolud- Pamiętasz Kall?
-Jak mógłbym zapomnieć, na diońskich ziemiach powstało nasze bractwo- przytaknął człowiek- Nord, może opowiesz mi jeszcze raz jakk to było zanim do was dołaczyłem?
-Hmmm... Los połączył Cię z nami całkiem niedługo po założeniu strażników. A cała historia zaczęła się w katakumbach... Ostatkiem sił broniłem się przed Sentinelem i Monkiem, myślałem że już po mnie kiedy....
.... Kolejny cios sentinelowego miecza spadł na tarczę krasnoluda, która pękła z trzaskiem.Pozbawiony obrony, bezradnie starał się utrzymac dystans przed zawieszonym na łańcuchu wielkim ostrzem monka. Bestia jednak nic nie robiąc sobie z jego starń jednym uderzeniem wytrąciła mu broń z ręki.- Krótke życie przeznaczyła mi Maphr- zdążył pomyśleć dwarf i zamknął oczy czekając na śmierć. Bogowie jednak mieli co do niego inne plany, gdyż nagle roległ się hałas i krasnolud otworzył oczy. Zaskoczony ujrzał przed sobą nie szeregi witających jego duszę przodków, a stertę osmalonych kości i klęczące ciało monka ze strzałą wbitą w potylicę. Po chwili, zza kłębów dymu, wynużyły się dwie sylwetki. Smukły elf z łukiem w ręku i magini z wciąż dymiącymi po rzuceniu kuli ognia dłońmi. Elf podniósł miecz krasnoluda i razem z kobietą zbliżyli się do niego.
-Twoja broń panie....
-No.. Nord, zwą mnie Nord-wyjąłkał krasnolud- Gdyby nie wy...
-To nie nasza zasługa, Los nas tu przyprowadził, jemu powinieneś dziękować-uśmiechnęła się kobieta- Nazywam się Salenea i wraz z moim towarzyszem Leisanderem szukaliśmy pewnego mrocznego, kiedy usłyszeliśmy odgłosy walki.
-Dziękuję wam, dziękuję, nie mam nic co mogłbym wam w zamian ofiarować, poza moją pomocą- Powiedział Nord skłaniając się-
-Od razu z niej skorzystamy- rzekł łucznik rozglądając się- Nie widziałeś mrocznego elfa? Szukamy go od dłuższago czasu.
-Owszem- Przytaknął szybko krasnolud- Przeszukiwałem sobie spokojnie komnaty kiedy ten wpadł tutaj jak burza a za nim te dwie bestie- Mówił coraz szybciej i głosniej- Biegł sobie, wcale nie zwracając na nie uwagi. Potwory widząc małego krasnala, zrezygnowały z pościgu i rzuciły się na mnie, a ten... ten.... elf chędożony wybiegł z sali nawet się nie oglądając- Skończył prawie krzycząc- A bodajby mu chwost zmarniał i odpadł- Dodał po już po cichu. Chętnie go zanajdę i...
-Nie unoś się tak mości krasnoludzie- uspokajał go elf- Choć trudno w to uwierzyć ten mroczny to nasz kompan. Przyszedł tu z nami pierwszy raz, a pewnie wiesz, że te podziemia to domena jego bogini. Postaraj się wię c go zrozumieć. To tak jakbyś Ty pierwszy raz wszedł do kopalni mithrilu, albo ja do lasu- uśmiechnął się łowca-.Pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że gonią go jakies bestie, a i Ciebie też pewni nie zauważył.
-Mroczny i jasny w jednej kopanii?- wybałuszył oczy krasnolud- zaiste dziwne czasy nastały
-Taesar uratował mi życie kiedy podczas polowania wgórach wpadłem do skalnej rozpadliny, nie zważał wtedy na moją rasę. Stwierdził,ze kazdy wojownik powinien odejśc w walce, a nie zdychając z głodu na dnie jakiejś dziury. Wyciągnął mnie stamtąd używając tej samej liny dzięki której nie zginął podczas wspinaczki na pobliską skarpę, Ciekawe jest to, że lina ta nalezała wcześniej do Sal. Zgubiła ją podczas ucieczki z ganiazda pająków, kiedy całe stado ruszyło w jej stronę, spłoszone przez...- urwał
-..... Mrocznego elfa zawanego Taesarem- dokończyła magini
-Niesamowita historia -rzekł zaciekawiony krasnolud, po czym zaczął rozzglądać się po komnacie, po chwili podszedł do resztek swojej tarczy i kopnął je ze złością- Na Bogów, ledwie wczoraj wygrałem ją w karty od jakiegoś mrocznego w karczmie. Pierwszy raz jej użyłem...
-Uratowała Ci życie- Uśmiechnęła się kobieta- zginął byś tu bez niej
-Hmm -zamruczał zasępiony- masz rację. Pomożecie mi stąd wyjść? -dodał po chwili- Nie jest tu zbyt przytulnie
-Mnie też się tu niepodoba- Zgodziłsię elf- znajdźmy Taesa i wynośmy się stąd
-Pobiegł tym wyjściem, nie może być zbyt daleko.
Krasnolud szybkim krokiem wyszedł z komnaty, prowadząc resztę w boczny korytaż. Nie uszli zbyt daleko kiedy dobiegł ich czyjś śpiew...
-Biorąc od drzwi swój poczatek,
Droga bieży wciąż przed siebie.
Hen, rozwiął się jej wątek,
Czas więc teraz i na Ciebie...
-Skądś znam tą nutę- rzekł niziołek drapiąc się po brodzie
-To Taes, uwielbia tą piosenkę- ucieszyła się magini- chodźmy za jego głosem
Stanęli na skrzyżowaniu korytazy i słuchali dalszych wersów melodii
-.... Gdy ją skore depczą stopy...
Wiedzieli już skąd dobiega głos, szli prosto ciągle słysząc śpiew
-....Na rozstaje gdzieś wywiedzie...
Weszli do dużej komnaty pośrodku której stał pomnik sługi Shilen, pod tym pomnikiem siedział mroczny elf, który nie zwracając na nich uwagi, oglądał płaskorzeźby na ścianach i śpiewał dalej.
-...Gdzie się mylą trakty, tropy.
Ale dokąd? Tum jest w biedzie! -zakończył efektownie
-Hej, Taes, druhu gdzieś ty się podziewał- Krzyknął Leis podbiegając do towarzysza
-Czekałem tu na was- odpowiedział spokojnie mroczny- wiedziałem że mnie znajdziecie. Elf wstał i otrzepał się z kurzu- Chętnie zostałbym tu jeszcze by dokładniej przyjrzec się tym cudom, ale myślę że czas już wracać
-Czekaj, czekaj bratku – powiedział Nord odpychając Leisa na bok- to od ciebie wygrałem wczoraj tarczę.
-Taak....- zgodził się mroczny przyglądając się ze zdiwieniem krasnoludowi- tak ode mnie.Ale nie ciesz się zbytnio dziś w karczmie się zrewanzuję- Usmiechnął po chwili- przydała Ci się? widzę że nie masz jej jużze sobą.
- Uratowała mi życie, ale został zniszczona- Stwierdził krasnolud- szkoda, była wiele warta- westchnął
-Hihi – zaśmiała się Sal- A ty Leis wątpiłes że to Los pokrzyżował nasze drogi
-Powoli zaczynam podzielac Twoj zdanie....
-Tak... to nie może być przypadek- zgodzil się krasnolud-
-Zastanowimy się nad tym kiedy już stąd wyjdziemy- postanowił elf, odwrócił się i wyszedł z komnaty, reszta podążyła za nim.
Było późne popołudnie kiedy opuścili katakumby. Szli bez słowa, zamyśleni.Zatrzymali się na wzgórzach przed Dion i za radą Leisa rozpalili ognisko. Przegryzając skromny posiłek, kazdy z nich w milczeniu wspominał ostatnie wydarzenia. W końcu odezwał się krasnolud.
-Przemyślałem wszystko i doszedłem do pewnych wniosków
-Jakich? Jeśli wolno spytać- rzekł niepewnie Taes
-Sądzę, że nie bez powodu się spotkaliśy.Być może ktoś wiele od nas potężniejszy tak pokierował wszystkie te dziwne sytuacje aby doprowadzic nas własnie do tego miejsca. Chyba wszysy się zgadzamy, że wyroków boskich nie wolno nam podważać. Ja przynajmniej wolałbym nie ryzykować. Nie znamy się zbyt dobrze i musze przyznać, że dość dziwną bylibyśmy kompanią, ale chyba powinniśmy się trzymac razem.
-Może masz rację Nordzie- powiedział z wachaniem łucznik- Może to rzeczywiście sprawka bogów. Nie potrafię jednak odpowiedziec sobie na wszystkie dręczące mnie pytania, a póki tego nie zrobię nie bedę całkowicie pewny co do mojego przeznaczenia. Jednak prędzej je znajdę z wami niż w pojedynkę. Dlatego jeśli postanowicie iśc dalej wspólnie możecie liczyc także na mój łuk.
-Ja od dawna myślałam już o tym- stwierdziła Sal- Niemożliwe by cała ta historia była dziełem przypadku. Nasz Los jest już przesądzony. Nie mam zamiaru przed nim uciekać.
-A ty mroczny elfie?-spytał Nord
-Ja, mówiąc nieskromnie, zawsze sądziłem, że jest mi przeznaczone coś więcej niż wieczna tułaczka po świecie. Byc może właśnie nadchodzi poczatek owego „czegoś”. Może pisane jest nam odegrać jakąs rolę w nadchodzacych wydarzeniach...jakakolwiek by ta rola nie była. Więc zgadzam się z tobą mości krasnoludzie. Powinniśmy iść razem. I czekać......
-Więc postanowione. - skwitowal poważnie dwarf- Od tej chwili jesteśmy jednością. Jakoże Los kieruje teraz nami, powinniśmy nosić miano strażników jego ścieżek.
-Tak- powiedziała Salenea wstając- od tej chwili jesteśmy Strażnikami Losu
I trwali tak przez czas jakiś na szczycie diońskich wzgórz. A zachodzące słońce oświetlało....

-....miasto zupełnie tak samo jak teraz-skończył mały brodacz w momencie kiedy mijali północną bramę Dion
-Ehhh.. - westchnął człowiek- czyż to nie dziwne? Bractwo rozrosło się znacznie od tamtego czasu, a nie ma w nim nikogo kto znalazłby się w nim przypadkiem. Każdego sprowadzają do nas jakieś dziwne wydarzenia.
-Tak, to bardzo dziwne, ale chyba nic na to nie poradzimy. Nasza wedrówka została z góry zaplanowana. Teraz odpocznijmy, to był męczacy dzień- krasnolud uśmiechnął się do machającej im już z daleka towarzyszki- wiele jest w naszym bractwie niezwykłych opowieści. Może zabawisz nas swoją przy ławie karczmy?
-Z wielką ochotą- ucieszył się Kall- ajk tylko podadza strawę na stół
-Gdzieście się podziewali- krzyknął Leis
-Wspominaliśmy dawne czasy- powiedzial z uśmiechem krasnolud przekraczając próg gospody w której czekała na nich reszta Strażników Losu....
_________________


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Taesar dnia Wto 16:20, 28 Sie 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taesar




Dołączył: 18 Mar 2007
Posty: 306
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Położona wśród pięknych lasów malownicza wioska o jakże dużo wszystkim mówiącej nazwie Bogumiłowice

PostWysłany: Czw 16:38, 16 Sie 2007    Temat postu:

Rozdział 1 "Bitwa w deszczu czyli Straznicy rosną w siłę"

Strumienie ulewnego deszczu tworzyły u stóp walczących gęste błoto, w którym grzęzły cięzkie obite blachą buciory. Ich przeciwnicy nie mieli tego problemu. Zwinni jaszczurzy łucznicy skutecznie bronili swego pana. Ten trzymał napastników na dystans potęznymi razami swego topora. Walka trwała juz długo. Posoka barwiła ziemie na szkarłatny kolor. Rozległ sie krzyk bólu kolejnego trafionego jaszczurzą strzałą.
-Nie spodziewałem sie takiego oporu- mruknął do siebie Deemer przygotowując kolejne zaklęce- Nord – krzyknął- trzeba szybko coś wymyślić
-Taes pomóz... szybko- wrzasnął krasnolud
Z tłumu walczacychwyło wyłoniła się sylwetka ciemnego elfa. Odbiegł kilka kroków na bok i... zaczął tańczyć. Z początku powoli, potem coraz szybciej. Zdawało sie jakby rytm wyznaczało mu udeżanie stali o stal i krzyki walczacych. Serce biło mu coraz szybciej. Nogi były coraz lżejsze. Tańczył juz na samych palcach. Zamknął powieki. Otoczyła go krwista czerwień. Czuł że unosi się w powietrzu. Powietrze przeciął wibrujący dźwięk. Był teraz z nimi, a oni byli w nim. Stanowili jedność. Czuł narastającą moc i zaczął się nią dzielić.Ich siły się odnawiały. Z nowym zapałem ruszyli do walki. Jaszczuroludzie zaczęli się cofac przed ich ciosami. Co i rusz któryś padał by więcej ni epowstać. Trzewia jednego rozorał swoimi szponami Dravil. W błocie legły spopielone zaklęciem Thenedrina szczątki innego, kolejny zginął przebity włócznią Norda. Po chwili bronił się już tylko przywódca. Nie zamierzał tanio sprzedać skóry. Mimo licznych ran cały czas jego topór lądaował na tarczy paladyna Feredira.
-Pomóż mi Evo- szepnął do siebie elf Leisander napinając cięciwe łuku
-Pomóz mu Shilen – pomyślał Taes
Elf wypuścił strzałę. Przeleciała nad walczacymi i wbiła się aż po lotki w grdykę potwora, który padł nie wydając już żadnego dźwięku. Zwycięzcy wznieśli tiumfalny okrzyk

To byli Strażnicy Losu. Z garstki zapaleńców w krótkim czasie zmienili się w sprawnie działająca organizację, która powoli zaczynała się liczyc w świecie. W dniu 16 sierpnia szeregi Strazników liczyły 29 dzielnych członków. A to napewno nie jest koniec


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taesar




Dołączył: 18 Mar 2007
Posty: 306
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Położona wśród pięknych lasów malownicza wioska o jakże dużo wszystkim mówiącej nazwie Bogumiłowice

PostWysłany: Pią 17:32, 07 Wrz 2007    Temat postu:

Rozdział 2 Karczma " Pod głową grizzly" czyli sojuszu początki



Na zachmurzonym niebie nie było widać gwiazd.Tylko światła karczmy oświetlały lekko rynek, po którym bez pośpiechu szła okryta opończą postać. Wślizgnęła się ona do środka i nie odzywając się do nikogo usiadła pod ścianą, skąd wszystko było widać a i usłyszeć dało sie co nieco.
-Witajcie mości Taesarze-przywitał sie jeden z młodych pomocników karczmarza- Napijecie się czegoś?
-N nnie.. no chyba że macie jeszcze to Adeńskie wino- odpowiedział po chwili- Ci tam – wskazał brodą spora grupę gości rozmawiających półgłosem- Dawno już tu są?
-Pan Nord przyszedł tuz po zmroku, reszta niedługo po nim. - Chłopak oddalił sie a po chwili wrócił z karafką wina- Czemóż to, jesli wolno spytać nie siedzicie razem z nimi?
-Dziś mam inne zadanie- uśmiechnął się lekko- Możesz odejśc . Zapłace przy wyjściu.
Nalał sobie kubek wina, Upił łyk i oblizał wargi. Wyciągnął z tobołka kawał pergaminu , kałamarz i pióro. Nadstawił uszu i zaczął notować
-Nie godzi się – basowy głos krasnoluda rozległ sie po izbie- By sprawy takiej wagi przy suchym pysku omawiac. Karczmarzu! Piwa!
Z szynku wyłoniła sie niska i barczysta postać mężczyzny. Niosąc dwa pokaźne antałki zaczął z wprawż przeciskać sie przez zatłoczoną oberżę.Napełnił gościom kubki i oddalił się. Zebrani przez chwilę raczyli się bez słowa wybornym diońskim napojem.
-Sojusz mówicie- odezwał sie w końcu Nord- Skądże to wam , ciekawość do głowy przyszło. I czemu akurat z nami?
-Nazywam się Mattai- przedstawił się krasnolud o poważnym wyrazie twarzy- Z wyboru Braci Losu ich przywódca. Pozwól że wyłoże Ci co o owym sojuszu myślę. Otóz przymierze z wami jawi mi się jako pomnożenie naszych sił. Jakoże bractwa nasze cele mają podobne i identyczne rządzą nimi prawa, zjednoczenie się byłoby czymś naturalnym.- łyknął piwa- Teraz widzę ze ni tylko mnie podobna myśl naszła. Wielu nas siedzi przy tym stole. O jednych wiem więcej o drugich mniej. Z każdym jednak rozmawiałem i co nieco o każdym słyszałem. Stad wiem że łączy was wszystkich jedno. Wszyscy którzy tu siedzicie i bractwa wasze jesteście istoty prawe i godne zaufania. Do zwady nieskore. Wszelkie nieporozumienia wolicie rozwiązać pokojowo niźli od razu po miecze sięgać. Podobieństwa można mnożyć. Sądzę ze nic nie stoi na przeszkodzie byśmy pospołu dążyli do celu
-Słusznie prawi – przytaknęła kobieta siedząca naprzeciwko Mattaia- Celem tym powinno być ciągłe, wspólne umacnianie się. Skoro wszyscy mamy wspólny cel i dążymy do niego tym samym traktem . Czemu pytam nie moglibyśmy dążyć do niego wspólnie. Cóż dzisiaj znaczy pojedyńcze bractwo. Jest to jeno słabość. Wspólne przymierze mogłoby się okazać na oną słabość skutecznym panaceum. Ręczę wam wszystkim jakem Sephira, że jeśli się zjednoczymy tylko czas będzie nas dzielił od wstąpienia między potęgi tego swiata.
-I to jest prawda- odezwał sie po chwili kolejny krasnolud- Jak to mówią- w kupie raźniej. Nieprawość jak zaraza rozplenia się po krainach Aden. Co i rusz napotyka się hultajów bandy, które upewnione w swojej bezkarności praworządnym istotom solą sa w oku nastając na ich wolność i prawa- Wypowiedział jednym tchem coraz bardziej się czerwieniąc- uhhhhh...... Bezpieczniej będzie życie prowadzić, po traktach wędrować, herb przymierze symbolizujący dzierżąc. Bowiem wiadomą powszechnie sprawą jest , że hultaje owi widząć iż nie ze zbłąkana od stada owieczką do czynienia mają. Rzyć swoją biora w troki i spieprzają do dom a chyżo niby wiewór jaki leśny. To jedna z przyczyn dla których ja Wirof z klanu Rinovdro siedzę przy tym stole i paktuję z wami.- zakończył podnosząc nieco kubek – Przepijam do Cię mości Nordzie.
-Taaaaa- westchnął brodacz- Kryć nie zamierzam że i pośród moich współbraci coraz częściej ktoś przebąkuje o sojuszu. Pomysł to niezgorszy. Tymbardziej sprawiacie waści wrażenie istot prawych i takich na których w potrzebie liczyć można. A więc wypijmy – wzniósł kufel- za przyjaźń przyszłą i współpracę. Oby jak największe profity nam przyniosła. Wypili toast po czym Nord dokończył. Ostrzegam was jednak waszmościowie że zdrajców i niecnoty gnębić będę, z sił całych i do tchu ostatniego, a gdzie ja tam i Strażnicy. Szybko się okaże kto rzeczywiście zaufania jest godzien. Życie jest najlepszym wierności sprawdzianem. Ale nie czas teraz już o tym. Karczmarzu wydobądź tam co z szynku najlepsze i przynieś na tutaj . Aby szybko. A ty panie bard – zwrócił sie do siedzącego w kącie człowieka brzdąkającego coś smętnie na swojej lutni- Zagraj nam tu coś skocznego. Więc sojusznicy- odwrócił się do stołu- Cieszmy się dzisiaj.
Postać siedząca pod ścianą wyszła zostawiając zapłatę pod pustą karafką.

Sojusz przybrał nazwę „ Przeznaczenie” Dzisiejszy jego skład to klany
-Strażnicy Losu
-Bracia Losu
-Rinovdro
-Płonąca Dzida
-Inferi
-Silgador


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Strażników Losu Strona Główna -> Informacje Ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo

Elveron phpBB theme/template by Ulf Frisk and Michael Schaeffer
Copyright Š Ulf Frisk, Michael Schaeffer 2004


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin